Ktoś źle zaplanował nasz los. Zmieńmy to.
Rozdział siódmy
"Najlepsze co mam"
Patrzył jak Granger odchodzi do szafki z ingrediencjami. Blaise miał rację. Ona była naprawdę ładna.
To Granger!Opanuj się Smoku!
Poczuł jak coś małego ląduje na ławce przed nim. Była to kartka papieru zwinięta w kulkę. Odwinął ją i zobaczył kilka linijek tekstu napisanych niedbałym pismem jego przyjaciela.
Nawet nie wiesz jak mi się dobrze siedzi z rudą Weasleyówną.
Rumieni się i dostaje szału za każdym razem gdy nazywam ją gorącą kocicą.
Parsknął śmiechem. Wyobraził sobie siebie na miejscu Blaise'a. Ciekawe jak zareagowałaby Granger gdyby nazwał ją na przykład piękną smoczycą albo coś w tym rodzaju.
***
Harry kilkakrotnie spróbował dowiedzieć się od Ginny co wydarzyło się między nią a Blaisem na eliksirach. Przez cały dzień chodziła cała czerwona na twarzy i łatwo było ją zdenerwować.
Cieszył się, że z powodu szlabanu Rona nie będą mieli dzisiaj treningu bo Ruda wyglądała tak jakby miała kogoś zabić kaflem.
Pod wieczór Ron wyszedł z Dormitorium do gabinetu dyrektorki na umówiony szlaban.
Wszedł do środka. W gabinecie była już McGonagal, Malfoy i Filch.
-W ramach szlabanu przez kolejne trzy godziny będziecie pomagać panu Filchowi porządkować składziki na środki czyszczące. Oczywiście nie możecie używać czarów. Wasze różdżki zostaną zaklęte tak by przez ten czas nie mogły posłużyć wam do czarów. Możecie zaczynać.
***
Czyścili już dobre dwie godziny. Pracowali w ciszy bo woźny nie opuszczał ich na krok.
Malfoy cały był spięty. To przez Weasleya teraz tu siedzi. Przy najbliższej okazji się mu odpłaci.
W końcu skończyli pracę. Każdy poszedł w swoją stronę planując zemstę na drugim.
Blondyn wszedł do pokoju. Na kanapie w dziwnej pozycji pół siedzącej była Hermiona. Dookoła walały się pergaminy, książki były pootwierane na różnych stronach. Dziewczyna spała. Wyglądała tak spokojnie.
Draco stwierdził, że kiedy dziewczyna wstanie będzie cała obolała z powodu pozycji, w której zasnęła. Bardzo delikatnie wziął ją na ręce. Diabeł chyba powiedziałby, że to miły gest. Skierował się do jej pokoju. Niestety zahaczył jedną nogą o torbę dziewczyny i prawie przewrócił.
-Malfoy!?- krzyknęła dziewczyna i wyrwała się spadając boleśnie na podłogę.-Co ty na Wielkiego Merlina robisz?
- Chciałem cię zanieść do łóżka ale nie moja wina, że skaczesz jak oparzona.
Hermiona zobaczyła urażoną minę Malfoya. Pamiętała tylko, że pisała esej na transmutacje a potem chyba zasnęła. Może naprawdę chciał jej tylko pomóc?
-Niestety przez te wszystkie lata dałeś mi powody żebym skakała jak oparzona kiedy cię widzę.-powiedziała.
Malfoy nic nie powiedział tylko poszedł do swojej sypialni i zatrzasnął drzwi.
***
Następnego dnia Hermiona obudziła się z myślą, że może trochę za ostro potraktowała Ślizgona.
Jak na Malfoya zachowywał się naprawdę przyzwoicie. Postanowiła, że przeprosi go za swoje wczorajsze zachowanie.
Ubrała się, wzięła książki i poszła pod jego drzwi.
Zapukała. Po chwili otworzył jej Draco trzymający coś przy czole.
- Czego chcesz, Granger?
-Przeprosić.
Chłopaka zamurowało.
-A za co TY chcesz MNIE przepraszać?
-Za to jak cie wczoraj potraktowałam.
-To ja powinienem przepraszać. Ty zachowałaś się normalnie.
-Ale gryzie mnie sumienie.-odparła- I ...co u licha stało ci się w czoło?
-Oparzyłem się o kociołek.
-Sorry. Za to też powinnam cię przeprosić.
-Sama mówiłaś, że liczą się czyny, a nie słowa.
-I właśnie dlatego zaraz przyniosę ci najlepszą maść na siniaki jaką mam.- powiedziała i zniknęła za drzwiami.
Draco nie mógł uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Odbył całkiem normalną, może nawet miłą rozmowę z Hermioną Granger.
Nie dane mu było jednak długą rozmyślać bo po chwili do jego pokoju ponownie weszła Hermiona trzymając w ręku słoik z maścią na siniaki.
-Siadaj.-powiedziała odkręcając wieczko.
-Co?-spytał zdezorientowany chłopak.
-Chcesz mieć wielkiego sińca? Nie? To siadaj.- powiedziała wskazując jego łóżko.
Chłopak usiadł jak mu kazała i ściągnął okład z czoła. Hermiona odgarnęła mu oczy i skrzywiła się lekko.
-Mocno się oparzyłem?- spytał.
-Niestety. Podręcznik ma naprawdę ciężką okładkę.-powiedziała nabierając na palec trochę maści.
Zaczęła wcierać ją najdelikatniej jak potrafiła nie chcąc sprawić mu wiele bólu. Delikatnie zaczęła masować mu obtłuczoną skórę. Po chwili siniak zniknął całkowicie.
- No już. Skończone.-powiedziała odsuwając się od chłopaka.- Malfoy, już po wszystkim. Nie ma śladu.-dodała bo chłopak nadal siedział i się na nią patrzył.
Po jej słowach potrząsnął głową i odwrócił wzrok.
-Za dziesięć minut zaczyna się śniadanie-przypomniała mu gryfonka nadal bacznie go obserwując.
Wyszła z jego pokoju i udała się w stronę Wielkiej Sali.
Chłopak tymczasem westchnął głęboko i uśmiechnął do siebie.
***
Leżał na łóżku i wspominał tą chwilę.
Przyszła go przeprosić. Za taki drobiazg. Gdyby to on miał ja przepraszać za takie rzeczy nie starczyłoby mu chyba życia.
Przypomniał sobie dotyk jej delikatnych palców na jego czole. Nieświadomie dotknął tego miejsca.
Ona była taka pełna wszystkiego co dobre. Była jak patronus. A on był dementorem.
Sama mówiłaś, że liczą się czyny, a nie słowa.
-I właśnie dlatego zaraz przyniosę ci najlepszą maść na siniaki jaką mam.
Postanowił pokazać jej się teraz ze swojej najlepszej strony. Przyniesie jej najlepszego Dracona Malfoya jakiego w sobie miał.
_________________________________________________________________________________
Rozdział krótki, ale nie można pisać niczego na siłę. Umieściłam w nim wszystko na czym mi zależało.
Bardzo proszę o komentowanie.
LD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz