Tyle was tu było

czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział czwarty-Bitwa kolorów

Ktoś źle zaplanował nasz los. Zmieńmy to.

Rozdział czwarty

Bitwa kolorów


Na szczęście Hermiona i Ginny nie spotkały w dormitorium Malfoya. Przypuszczały, że pewnie jest gdzieś z Blaisem. Ruda była pod wrażeniem wystroju wnętrza.
- Zazdroszczę ci Miona- powiedziała do przyjaciółki siadając na jej ogromnym łóżku.- Chciałabym mieszkać w takich luksusach.
- Nawet z Malfoyem za ścianą?
-No dobra, cofam to co powiedziałam.
Pięć minut później szły już w stronę lochów. Pierwszą w tym dniu lekcją były eliksiry. Na ich nieszczęście razem ze ślizgonami. Gdy przyszedł profesor Slughorn zajęły miejsca w jednej z pierwszych ławek. 
- Dziś uwarzycie mi w parach eliksir powodujący zanik pamięci. Ktoś powie nam coś na ten temat? Oczywiście, panna Granger.- Hermiona wyrecytowała z pamięci wszystkie właściwości tego wywaru. - Zgadza się. Pięć punktów dla Gryffindoru-powiedział klepiąc się po wielkim brzuchu.-Macie godzinę. Zaczynamy!
   Hermiona poszła do szafki z ingrediencjami po potrzebne składniki a Ginny została podgrzewając różdżką wodę w ich kociołku. Szatynka już miała wracać do stolika kiedy usłyszała:
-Blaise, w którym słoiku są sproszkowane skrzydła ważki?- Zabini najwyraźnie nie umiał odpowiedzieć na zadane pytanie bo tylko wzruszył ramionami. Hermiona spojrzała na nich kpiąco ale postanowiła się nad nimi zlitować.
-To ten niebieski słoik na najwyższej półce- powiedziała po czym machnęła różdżką i naczynie znalazło się w rękach Malfoya.
-Dzięki, Granger.-powiedział ale Hermiona dodawała już pierwsze składniki do swojego kociołka.
-Widzę, że twoje stosunki z Granger są na poziomie, który mógłbym nazwać nawet komunikatywnym.- powiedział Blaise.
-To ona wprowadziła jakieś durne zasady dla szanujących się współlokatorów- prychnął Malfoy.
- A więc to nie twoja zasługa- powiedział Zabini tnąc korzonki mandragory.
Wszystko szło dobrze dopóki po około pół godzinie Zabini nie dolał do kociołka złego składnika i eliksir nie wybuchł. On i Blaise byli cali usmaleni a po klasie rozniósł się śmiech innych uczniów.
- Zabini, ty kretynie!Co ci przyszło do głowy, żeby dodać esencję jeżowca!? Patrz jak ja wyglądam!- zawołał Malfoy chcąc strzepać sadzę ze swoich jasnych włosów.
-Minus dziesięć punktów dla Slytherinu za nieuwagę podczas dodawania składników!- powiedział profesor Slughorn.- Macie to zaraz posprzątać.
  Dwóch ślizgonów zaczęło doprowadzać miejsce wybuchu do porządku. Podczas sprzątania nie obyło się bez przezwisk i kłótni.
Pod koniec lekcji nauczyciel eliksirów przeszedł się po klasie oceniając zawartość kociołków.
-Poprawny.-powiedział wpatrując się w mętny płyn w kociołku Harry'ego i Rona.- A tu, znakomicie! Najwyższa ocena!- zawołał uradowany przy stoliku gryfonek.
Była to oczywiście głównie zasługa Hermiony.
-Świetnie wam poszło dziewczyny i dlatego chcę by na następnej lekcji panna Granger usiadła z panem Malfoyem.- Dziewczynom zszedł z twarzy uśmiech.
- Ale jak to? Panie profesorze, przecież nasz eliksir był uwarzony całkowicie poprawnie.-powiedziała Hermiona.
-I właśnie dlatego chcę żebyś pomogła panu Malfoyowi który sobie z tym nie poradził. Postanowione.
Dziewczyny w paskudnych nastrojach opuściły klasę.
Dołączyli do nich Harry i Ron.
-Miona, jak ta tleniona fretka coś ci zrobi...- zaczął Ron
-...to go powiesimy na wierzbie bijącej- dokończył Harry.
Hermiona uśmiechnęła się blado.
-Dzięki chłopcy. Najbardziej się boję, że to odbije się na moich wynikach szkolych.- powiedziała ze śmiertelną powagą.
- Cała Miona.-powiedziała Ginny tuląc do siebie przyjaciółkę.- Co teraz mamy?
-Zielarstwo.

***

Zielarstwo na szczęście mieli z krukonami. Pani Sprout zaprosiła klasę do cieplarni i oznajmiła, że na dzisiejszej lekcji będą rozsadzać smocze grusze . Były to owoce, które krztałtem przypominały trochę gruszki ale były pokryte grubą jadowitą skorupą.
- Mój tatuś mówi, że są świetnym lekarstwem na bolące zęby-powiedział Luna, która pojawiła się nagle koło nich.-Zasadził takie w ogródku. Mamy też tam...- i zaczęła wymieniać różne rośliny o nazwach, których nie znał nawet Neville. Wszyscy w duchu przysięgli sobie, że jeśli kiedyś odwiedzą Lunę za nic w świecie nie wejdą do jej ogródka.
   Po zielarstwie mieli transmutację. Niestety znowu ze Slytherinem. Profesor McGonagal, która nie zrzekła się posady nauczyciela pomimo stanowiska dyrektora szkoły kazała za pomocą skomplikowanych zaklęć zmienić swój własny wygląd. Przed przejściem do ćwiczeń praktycznych opowiedziała im o metamorfomagach. W wspomnieniach gryfonów natychmiast pojawiła się Tonks. Posmutnieli.
Potem przeszli do zmiany swojego wyglądu. Mieli rzucać zaklęcia krótkotrwałe, tak żeby pod koniec lekcji wrócić do normalnej postaci.
   Hermiona i Ginny zmieniły kolor swoich włosów na blond, Harry na rude a Ron najwyraźnie bał się lub nie potrafił rzucić zaklęcia na siebie.
Usłyszeli z daleka jak Malfoy mówi do Blaise'a.
-Jestem tak idealny, że nic nie muszę zmieniać.- ,, Co za laluś" pomyślała Hermiona.
-Panie Malfoy, Panie Weasley, dlaczego nie ćwiczycie?- zapytała zezłoszczona profesorka.-
Proszę, na środek . Jeśli nie chcecie transmutować siebie zrobicie to na partnerze.
-Cooo? Nie pozowlę by dotknął mnie jakiś tleniony idiota!
-Nie ma mowy, żeby ta pomylona łasica coś na mnie rzuciła!
- Minus pięć dla każdego z was!-krzyknęła McGonagal- Na mojej lekcji nie będziecie używać takiego słownictwa! Natychmiast proszę zrobić to co powiedziałam !
Dwóch chłopaków z niechęcią wyszło na środek sali. Profesorka wyczarowała wielkie lustro.
Oboje wycelowali w siebie różdżkami.
Zaklęcie Rona nie było bardzo mocne więc zamiast całych włosów tylko końcówki zrobiły się zielone.
-Zapłacisz mi za to Wieprzlej!- krzyknął Malfoy, którego rudy doprowadził do prawdziwej furii.
Machnął swoją różdżką i czupryna Rona zrobiła się wściekle różowa. Wściekły do granic możliwości Ron rzucił się na Dracona.
Po chwili szarpali się ze sobą na podłodze. Zaraz potem rozdzieliło ich zaklęcie profesorki.
- Oboje macie szlaban! Chcę was widzieć jutro wieczorem w swoim gabinecie! Na czwartek proszę napisać wypracowanie o metamorfomagach. Koniec lekcji.

***

Ron pojawił się dopiero pod koniec obiadu. Na głowie miał czapkę , która zakrywała całe włosy. Hermiona przypuszczała, że zaklęcie rzucone przez Malfoya jeszcze działa ale nic nie powiedziała by jeszcze bardziej nie pogrążyć przyjaciela.
- Ten bezmózgi, odrażający, tleniony arystokrata- z ust Rona wylewały się najróżniejsze obelgi pod adresem Dracona Malfoya.
- O wilku mowa- powiedziała Ginny z odrazą patrząc na drzwi Wielkiej Sali przez które wszedł właśnie ślizgon.
Włosy miał wilgotne, nie było jednak śladu zielonego koloru. Hermiona stwierdziła, że te mokre włosy w nieładzie dodają chłopakowi uroku.
Stop! Hermiona, o czym ty myślisz? To Draco Malfoy! Największy dupek jakiego znam!
Przypomniały jej się słowa Ginny.
Ale to przynajmniej przystojny dupek. Bardzo przystojny dupek.

***

Po obiedzie mieli tylko zaklęcia a Hermiona potem jeszcze numerologię.
Profesor Flitwick przeprowadził powtórzenie zaklęć omawianych we wcześniejszych latach. Podobnie zrobiła profesor Vector.
Hermiona udała się jeszcze do biblioteki. Odrobiła zadania domowe i poszła spotkać się z Ginny w jej pokoju w wierzy Gryffindoru. Usiadły na łóżku Rudej i rozmawiały o dzisiejszym dniu. Wieszały psy na Malfoyu gdy Miona spojrzała na zegarek.
-Na Merlina! Za dwie minuty mam patrol!
Ucałowała Ginny na dobranoc i pobiegła do wyjścia.
McGonagal nie przypadkowo wyznaczyła mu szlaban dopiero jutro. Dzisiaj mieli wspólny patrol.
Biegła o ile sił w nogach. Musiała dotrzeć na czas.
Hermiona Granger nigdy się nie spóźnia.
_________________________________________________________________To już czwarty rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Jest trochę  krótki ale mam nadzieję, że ktoś chociaż usmiechnął się na wyobrażenie Rona we wściekle różowej czuprynie. Na początku miał wyglądać kompletnie inaczej ale ta wersja jest chyba najlepsza.
Bardzo proszę o komentowanie. To one (komentarze) dają  mi pewność, że ktoś  czyta bloga. Sama często wchodzę  na bloga  żeby upewnić się czy wszystko jest w porządku i pomimo wprowadzenia paru ustawień, które  mają  nie  liczyć  moich  wejść nie wiem czy statystyki  są poprawne. Tak więc pozostaw  po sobie komentarz, nawet  anonimowy. Będę  ci bardzo  wdzięczna. 
LD.

1 komentarz:

  1. Nooo ja wiedziałam, że Ruudy coś odwali! Rozdział bardzo udany, chociaż zauważyłam 1, czy 2 literówki. ;) Kiedy planujesz wstawić kolejny rozdział?
    Czekamm ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń