Ktoś źle zaplanował nasz los. Zmieńmy to.
Rozdział ósmy
Spotkanie w bibliotece
-Hermiono, czy mogłabyś porozmawiać z Ginny? Ostatnio dziwnie się zachowuje.-powiedział jej na ucho zatroskany Harry podczas śniadania. Gryfonka spojrzała na przyjaciółkę. Cięła parówkę na tak maleńkie części, że ta zaczęła przybierać konsystencję gęstej zupy. Patrzyła przy tym gniewnie na kawałek mięsa.
-Dobrze Harry. Chyba wiem o co chodzi, ale i tak z nią pogadam.
Podeszła do Rudej i zagadnęła.
-Ginny, co z tobą zachowujesz się jakbyś miała kogoś zabić.
-Bo mam na to szczerą ochotę. Blaise... to znaczy Bazyl, taki chłopak z czwartego roku ciągle mnie wkurza.-powiedziała utkwiwszy wzrok w stole ślizgonów. A dokładnie w miejscu gdzie siedział Zabini.
- Ginny, dobrze wiem, że chodzi ci o Zabiniego. Co takiego zrobił?
Ginny popatrzyła najpierw na Harry'ego a potem na Hermionę.
-On nazwał mnie ,, swoją diablicą".-powiedziała łamiącym się głosem.-Ten Dupek przez duże ,,d" chce chyba rozbić mój związek z Harrym.
Hermiona nie zdążyła odpowiedzieć bo od stołu nauczycieli rozległ się magicznie wzmocniony głos profesor McGonagall.
-W dzisiejszym dniu nie będzie lekcji transmutacji z powodu mojego nagłego wyjazdu służbowego. Jestem pilnie wzywana do ministerstwa. Proszę tylko byście wykorzystali dobrze ten czas. To wszystko.- dyrektorka cofnęła zaklęcie i usiadła by skończyć śniadanie.
- Transmutacja to nasza pierwsza lekcja.-powiedział zadowolony Harry.-Zarządzam obowiązkowy trening Quidditcha dla naszej trójki.
Harry, Ron i Ginny proponowali Hermionie by poszła z nimi na boisko ale dziewczyna odmówiła oznamiając, że ma jeszcze mnóstwo prac domowych.
Tak więc trójka jej przyjaciół poszła na wspólny trening a dziewczyna udała się do biblioteki.
Było tam pusto. Wszyscy, którzy mieli odwołane lekcje poszli na błonia lub do swoich dormitoriów. Gdy wchodziła do środka usłyszała głos Filcha i pani Pince.
-Irmo, może tak skoczylibyśmy do Hogsmeade?
-No nie wiem Argusie.
-Nie daj się prosić.
Głosy ucichły gdy dwójka zniknęła za zakrętem.
Wszyscy w szkole podejrzewali ich o flirtowanie i te przypuszczenia okazały się prawdziwe.
Hermiona usiadła przy jednym ze stolików. Rozłożyła pergamin i podręczniki i zaczęła szukać książek o transmutacji.
Przeszła do regału poświęconemu temu przedmiotowi i zaczęła czytać tytuły woluminów w celu znalezienia odpowiedniej pozycji.
-Tego szukasz?- rozległ się czyiś głos tuż obok niej. Aż podskoczyła. Myślała, że jest sama w bibliotece. Obok nie stał Draco Malfoy a w ręku trzymał książkę, której szukała.
-Tak. Skąd wiedziałeś, że to moja ulubiona książka do zadań domowych z transmutacji?-spytała.
-Nie wiedziałem. Wziąłem pierwszą z brzegu. Pouczymy się razem?
- Czy ja dobrze zrozumiałam? Ty chcesz się UCZYĆ?
-Tak, nie jestem zbyt dobry z transmutacji. Miałem nadzieję, że mi pomożesz, jesteś najlepsza w klasie i...
Świat zwariował.
Draco Malfoy prosi Hermionę Granger o pomoc w zadaniu domowym.
Hermiona pomyślała, że to jakiś dziwny sen. Ale nie zamierzała się budzić, podobał jej się ten sen.
-Pomogę ci.-powiedziała krótko.
Chłopak aż cały się rozpromienił.
Poszedł za dziewczyną do zajętego przez nią wcześniej stolika.
Usiedli.
-To z czym masz problemy ?- dziewczyna zaczęła mu dokładnie wszystko wyjaśniać. Chłopak słuchał uważnie.
Dlaczego wcześniej nie poprosiłem jej o pomoc w nauce? Wyjaśniała wszystko o wiele lepiej od McGonagal.
Uporali się z zadaniem w czterdzieści pięć minut. Mieli jeszcze kwadrans do końca pierwszej lekcji.
Dziewczyna wyszła z biblioteki i szła w stronę swojego dormitorium by zostawić odrobione zadanie.
Draco szybko ją dogonił.
- Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co. I tak bardziej palisz się do nauki niż Harry i Ron. Oni chcieli tylko cały czas ode mnie przepisywać. W końcu zgadzałam się pożyczać im swoje notatki przed egzaminami.
- Naprawdę? Jesteś za dobra.
-Wcale nie jestem za dobra. Gdybym była...- dziewczyna zamyśliła się.
- Co robisz dziś wieczorem?-spytał chłopak.
-Pewnie umówię się z Ginny i razem coś wykombinujemy.
Draco parsknął śmiechem.
- Coś mi się wydaje, że dzisiejszy wieczór spędzi z Diabłem.
-Ach więc to tak.-powiedział Hermiona z tryumfującą miną- Ty wiesz o co chodzi Zabiniemu.
-Jest moim przyjacielem. Wiem o nim wszystko.
-Za to moją przyjaciółką jest Ginny. I przekaż Diabłowi, że jeśli się od niej nie odczepi to go potraktuje upioro-gackiem. W wykonaniu Ginny jest naprawdę straszny a ja dawno nie widziałam, żeby była na kogoś tak wkurzona.
-To się właśnie Diabłowi najbardziej podoba.
- Ja wszystko powiem Ginny!
-Nie zrobisz tego!-powiedził Malfoy i zaczął łaskotać dziewczynę.
-Malfoy, ty baranie! Przestań!-krzyczała miona zwijając się ze śmiechu.
-Mówiłem już, że mój znak zodiaku to byk. I co, nie powiesz jej?
-D...dobrze ale prz..przestań.-błagała Miona.
Chłopak puścił dziewczynę ale po chwili oberwał łokciem w żebra.
-Ała!-złapał ją za łokieć i obrócił przodem do siebie.
Dziewczyna zaczęła się wyrywać.
-Zostaw ją, Malfoy!-z końca korytarza biegł ku nim rozwścieczony Ron.
Draco natychmiast puścił Mionę i wyciągnął różdżkę.
-Expelliarmus!- zawołał Ron i różdżka wyleciała Malfoyowi z ręki.
-Nie, Ron, zaczekaj!To nie tak!-chciała uspokoić przyjaciela gryfonka.
-Odsuń się Miona. Zaraz pożałuje, że w ogóle się do ciebie odezwał!
Hermiona zaczęła biec do rudego, który celował różdżką w Dracona.
-Expelliarmus!-teraz to różdżka Rona wyleciała w powietrze.
-Miona? Co ty robisz? Ten kretyn chciał cię skrzywdzić!
I rzucił się na Malfoya.
Hermiona próbowała unieszkodliwić ich ciosy zaklęciem ale poruszali się tak szybko, że jej uroki tylko odbijały się od ścian.
Podbiegła do walczących chłopaków.
-Ron!Ron!Proszę przestań!-krzyczała próbując ich odciągnąć.
Ron szykował się do kolejnego ciosu pięścią ale w tej chwili Hermionie udało się wedrzeć pomiędzy walczących.
Rudy trafił dziewczynę prosto w brzuch i gryfonka odleciała aż pod ścinę. Osunęła się na podłogę.
-Widzisz co zrobiłeś!-krzyknął Ron.
-To ty ją uderzyłeś, kretynie!- odpowiedział Draco podbiegając do leżącej dziewczyny.
Ukląkł przy niej. Była bledsza od ściany na korytarzu. Resztką sił podniosła się i zaczęła kaszleć. Z jej ust wypłynęła krew.
-Na co czekasz? Leć po pomoc!-wrzasnął do rudego blondyn.
Weasley znikł za korytarzem.
Draco podciągnął dziewczynę na swoje kolana.
Oddychała ciężko, oczy miała zamknięte.
Usiedli.
-To z czym masz problemy ?- dziewczyna zaczęła mu dokładnie wszystko wyjaśniać. Chłopak słuchał uważnie.
Dlaczego wcześniej nie poprosiłem jej o pomoc w nauce? Wyjaśniała wszystko o wiele lepiej od McGonagal.
Uporali się z zadaniem w czterdzieści pięć minut. Mieli jeszcze kwadrans do końca pierwszej lekcji.
Dziewczyna wyszła z biblioteki i szła w stronę swojego dormitorium by zostawić odrobione zadanie.
Draco szybko ją dogonił.
- Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co. I tak bardziej palisz się do nauki niż Harry i Ron. Oni chcieli tylko cały czas ode mnie przepisywać. W końcu zgadzałam się pożyczać im swoje notatki przed egzaminami.
- Naprawdę? Jesteś za dobra.
-Wcale nie jestem za dobra. Gdybym była...- dziewczyna zamyśliła się.
- Co robisz dziś wieczorem?-spytał chłopak.
-Pewnie umówię się z Ginny i razem coś wykombinujemy.
Draco parsknął śmiechem.
- Coś mi się wydaje, że dzisiejszy wieczór spędzi z Diabłem.
-Ach więc to tak.-powiedział Hermiona z tryumfującą miną- Ty wiesz o co chodzi Zabiniemu.
-Jest moim przyjacielem. Wiem o nim wszystko.
-Za to moją przyjaciółką jest Ginny. I przekaż Diabłowi, że jeśli się od niej nie odczepi to go potraktuje upioro-gackiem. W wykonaniu Ginny jest naprawdę straszny a ja dawno nie widziałam, żeby była na kogoś tak wkurzona.
-To się właśnie Diabłowi najbardziej podoba.
- Ja wszystko powiem Ginny!
-Nie zrobisz tego!-powiedził Malfoy i zaczął łaskotać dziewczynę.
-Malfoy, ty baranie! Przestań!-krzyczała miona zwijając się ze śmiechu.
-Mówiłem już, że mój znak zodiaku to byk. I co, nie powiesz jej?
-D...dobrze ale prz..przestań.-błagała Miona.
Chłopak puścił dziewczynę ale po chwili oberwał łokciem w żebra.
-Ała!-złapał ją za łokieć i obrócił przodem do siebie.
Dziewczyna zaczęła się wyrywać.
-Zostaw ją, Malfoy!-z końca korytarza biegł ku nim rozwścieczony Ron.
Draco natychmiast puścił Mionę i wyciągnął różdżkę.
-Expelliarmus!- zawołał Ron i różdżka wyleciała Malfoyowi z ręki.
-Nie, Ron, zaczekaj!To nie tak!-chciała uspokoić przyjaciela gryfonka.
-Odsuń się Miona. Zaraz pożałuje, że w ogóle się do ciebie odezwał!
Hermiona zaczęła biec do rudego, który celował różdżką w Dracona.
-Expelliarmus!-teraz to różdżka Rona wyleciała w powietrze.
-Miona? Co ty robisz? Ten kretyn chciał cię skrzywdzić!
I rzucił się na Malfoya.
Hermiona próbowała unieszkodliwić ich ciosy zaklęciem ale poruszali się tak szybko, że jej uroki tylko odbijały się od ścian.
Podbiegła do walczących chłopaków.
-Ron!Ron!Proszę przestań!-krzyczała próbując ich odciągnąć.
Ron szykował się do kolejnego ciosu pięścią ale w tej chwili Hermionie udało się wedrzeć pomiędzy walczących.
Rudy trafił dziewczynę prosto w brzuch i gryfonka odleciała aż pod ścinę. Osunęła się na podłogę.
-Widzisz co zrobiłeś!-krzyknął Ron.
-To ty ją uderzyłeś, kretynie!- odpowiedział Draco podbiegając do leżącej dziewczyny.
Ukląkł przy niej. Była bledsza od ściany na korytarzu. Resztką sił podniosła się i zaczęła kaszleć. Z jej ust wypłynęła krew.
-Na co czekasz? Leć po pomoc!-wrzasnął do rudego blondyn.
Weasley znikł za korytarzem.
Draco podciągnął dziewczynę na swoje kolana.
Oddychała ciężko, oczy miała zamknięte.
____________________________________________
Oto ósmy rozdział. Jak wam się podoba kolejne spięcie Draco vs Ron.
Tym razem miało trochę gorsze skutki niż zmiana koloru włosów.
LD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz