Ktoś źle zaplanował nasz los. Zmieńmy to.
Rozdział trzeci
Nowe dormitorium
Rozdział dedykuję Aries XD, która jako pierwsza skomentowała mój blog i zmotywowała do dalszej pracy.
Zabini szedł w stronę wagonu prefektów. Był już na miejscu i zamierzał otworzyć drzwi gdy te same gwałtownie się odsunęły i ktoś na niego wpadł. To była Hermiona Granger. Płacząca Hermiona Granger. Minęła go i pobiegła korytarzem. W przedziale siedział Draco Malfoy, który wyglądał jakby ktoś potraktował go zaklęciem porażenia ciała.
- Co ty jej zrobiłeś Smoku?- podszedł i usiadł naprzeciwko przyjaciela.
W głowie Dracona myśli pędziły jak szlone.
Ona czekała na to przez cały czas. Czekała na mnie, dawała mi szansę, a ja tylko bardziej ją gnębiłem. Kiedyś była gotowa mi wybaczyć. Wierzyła we mnie. Zawiodłem. A teraz jest już za późno. A potem, chyba pierwszy raz nazwała mnie po imieniu. ,,Ja już w to nie wierzę, Draco". Draco. Jak to pięknie brzmiało w jej ustach...
-Smoku?- Blaise pomachał mu ręką przed oczami.-Pytałem się co zrobiłeś Granger? Wybiegła od ciebie ze łzami w oczach. Przecież nie o to ci chodziło , stary.
Draco westchnął i zaczął czochrać swoje jasne włosy. Nie miał zamiaru zwierzać się przyjacielowi. Musiałby przyznać się do swojej porażki. Bo jak on, najprzystojniejszy ślizgon w Hogwarcie miałby sobie nie radzić z dziewczynami.
-Co byś zrobił, gdybyś bardzo chciał coś mieć i zacząłbyś się o to starać, a nagle okazało się, że jest już na to za późno?-spytał.
-Nie poszło ci z Granger?
- Co?...nie...
-Za długo cię znam Draco, żeby nie wiedzieć kiedy coś ukrywasz.
Chłopak postanowił zwierzyć się przyjacielowi. Byli dla siebie jak bracia, a w końcu czego Blaise nie doradził mu w kwestii dziewczyn zawsze działało.
Streścił mu co się stało.
-Granger powiedziała ci, że wierzyła, że gdzieś jest jakiś inny Draco,tak? No to zapamiętaj, że ona nigdy się nie myli. Ty masz dać jej powody żeby w to uwierzyła.
- Witam w nowym roku szkolnym. Mamy teraz trochę więcej uczniów ponieważ część z tych, którzy nie ukończyli ostatniego roku z wiadomych przyczyn postanowiła nadrobić klasę. Chciałam serdecznie powitać nowego nauczyciela Obrony przed czarną magią- Profesora Prewetta.- z krzesła wstał posiwiały, starszy mężczyzna, który swoim wyglądem przypominał trochę Dumbledore'a.- Prefektów naczelnych bardzo proszę o udanie się do mojego gabinetu gdy tylko skończy się uczta. Smacznego!
- Co ty jej zrobiłeś Smoku?- podszedł i usiadł naprzeciwko przyjaciela.
W głowie Dracona myśli pędziły jak szlone.
Ona czekała na to przez cały czas. Czekała na mnie, dawała mi szansę, a ja tylko bardziej ją gnębiłem. Kiedyś była gotowa mi wybaczyć. Wierzyła we mnie. Zawiodłem. A teraz jest już za późno. A potem, chyba pierwszy raz nazwała mnie po imieniu. ,,Ja już w to nie wierzę, Draco". Draco. Jak to pięknie brzmiało w jej ustach...
-Smoku?- Blaise pomachał mu ręką przed oczami.-Pytałem się co zrobiłeś Granger? Wybiegła od ciebie ze łzami w oczach. Przecież nie o to ci chodziło , stary.
Draco westchnął i zaczął czochrać swoje jasne włosy. Nie miał zamiaru zwierzać się przyjacielowi. Musiałby przyznać się do swojej porażki. Bo jak on, najprzystojniejszy ślizgon w Hogwarcie miałby sobie nie radzić z dziewczynami.
-Co byś zrobił, gdybyś bardzo chciał coś mieć i zacząłbyś się o to starać, a nagle okazało się, że jest już na to za późno?-spytał.
-Nie poszło ci z Granger?
- Co?...nie...
-Za długo cię znam Draco, żeby nie wiedzieć kiedy coś ukrywasz.
Chłopak postanowił zwierzyć się przyjacielowi. Byli dla siebie jak bracia, a w końcu czego Blaise nie doradził mu w kwestii dziewczyn zawsze działało.
Streścił mu co się stało.
-Granger powiedziała ci, że wierzyła, że gdzieś jest jakiś inny Draco,tak? No to zapamiętaj, że ona nigdy się nie myli. Ty masz dać jej powody żeby w to uwierzyła.
***
Na kilkanaście minut przed odjazdem Hermiona wróciła do wagonu prefektów. Była już przebrana w szkolną szatę. Emanowała od niej jakaś dziwna aura. Przypomniała sobie co przemyślała.
Może on naprawdę żałuje. Ten stary Malfoy, którego znała nigdy nie przepraszał. Może to jest nowy Draco. Jedno jest pewne. Już więcej nie będę przez niego płakać. Nie wyleci już żadna łza. Będę go ignorować.
W przedziale na szczęście nie było Malfoya. Gdy pociąg stanął ściągnęła kufer i popędziła w stronę przyjaciół.
- Ginny! Strasznie cię przepraszam ale patrolowałam inne wagony...
- Nic nie szkodzi Miona.- powiedziała Ginny tuląc do siebie przyjaciółkę.
Razem z Harrym, Ronem, Nevillem i Luną zajęli jeden z powozów. Rozmawiali i żartowali, tak, że nie zauważyli nawet kiedy dojechali pod zamek.
Skierowali się do Wielkiej Sali i zajęli miejsca przy stole Gryffindoru.Po ceremoni przydziału do mównicy podeszła profesor McGonagal i zaczęła przemawiać do uczniów.

Wszyscy zajęli się jedzeniem wspaniałych potraw. Hermiona jadła w spokoju kurczaka gdy poczuła na sobie czyiś wzrok. Uniosła głowę by zobaczyć kto się jej przygląda. Zobaczyła to, kiedy Ron przechylił się by nalać sobie soku dyniowego. Nad jego ramieniem, kilka stolików dalej zobaczyła jasną czuprynę Malfoya. Patrzył się na nią. Gdy zobaczył, że ona też na niego spojrzała uśmiechnął się lekko.
Był to szczery uśmiech. Hermiona nie odwzajemniła go. Malfoy przez te wszystkie lata na pewno nauczył się być świetnym aktorem. Nie skrzywiła się też jednak, po prostu odwróciła wzrok.
Po skończonej uczcie Hermiona skierowała się korytarzami w stronę gabinetu dyrektorki. Była już prawie w połowie drogi gdy ktoś ją zawołał. Zatrzymała się i odwróciła.
-Hermiona!- to był Malfoy.
Ponownie zaczęła iść ale tym razem trochę szybciej.
- Od kiedy to jestem dla ciebie Hermioną, a nie Tą Szlamą Granger? - Jej imię wypowiedziane przez niego wydało jej się nagle dziwnie obce.
Już miała skręcić w ostatni korytarz gdy Draco chwycił ją za rękę i obrócił twarzą do siebie.
- Puszczaj, Malfoy.
- Proszę Hermiono. Wiem, że potrafisz mi wybaczyć.-powiedział błagalnie patrząc jej w oczy.
- Co ci to da?-spytała. Draco nie zrozumiał.- Dobrze wiemy, że ty nigdy nie robisz nic za darmo. To jakiś durny zakład z Blaisem?
- Nie. To ja. Ja chcę się z tobą pogodzić. Zależy mi na tym. Wiem, że potrafisz dać mi szansę. Hermiono, wiem, że ci na tym zależy.
- Tamtej Hermiony już nie ma. Teraz nie mamy o czym rozmawiać.- powiedziała twardo wyrywając rękę.
Po raz pierwszy ktoś tak go zlekceważył. Została urażona jego ślizgońska duma. Pomimo swojego postanowienia, że nie będzie już aroganckim, dręczącym szlamy arystokratą postanowił na razie nie odzywać się do gryfonki.
Naprawdę trudno było wyprzeć się wszystkiego co przez tyle lat wpajał mu do głowy ojciec. Trudno odciąć się od swoich korzeni...
Po raz pierwszy ktoś tak go zlekceważył. Została urażona jego ślizgońska duma. Pomimo swojego postanowienia, że nie będzie już aroganckim, dręczącym szlamy arystokratą postanowił na razie nie odzywać się do gryfonki.
Naprawdę trudno było wyprzeć się wszystkiego co przez tyle lat wpajał mu do głowy ojciec. Trudno odciąć się od swoich korzeni...
***
-Och, dobrze, że już jesteście.-powiedziała profesor McGonagal wskazując im dwa fotele.
- Usiądźcie proszę. Jesteście nową parą prefektów naczelnych. To stanowisko daje wam pewne przywileje ale też obowiązki. Raz w tygodniu będziecie patrolować korytarze od godziny dziesiątej do północy, macie obowiązek udzielania pomocy młodszym, nie tylko w nauce, możecie odejmować i przyznawać punkty. Otrzymacie również prywatne dormitorium.- spojrzała na nietęgie miny przybyszów- Tak, pokój wspólny i łazienkę będziecie dzielić ze sobą. Wejście znajduje się na czwartym piętrze przy obrazie z błoniami. Hasło brzmi: lawendowe pola. To chyba wszystko, dobranoc.
Dwójka uczniów opuściła gabinet i w ciszy udali się na czwarte piętro.
,, Jak ona mogła dać nam pokoje obok siebie, ze wspólnym weściem, salonem i łazienką. Przecież my się pozabijamy"
Pokój wspólny był prawie tak wielki jak ten w gryffindorze. W środku panowała czerwień i zieleń- barwy domów Hermiony i Dracona. Była tam duża kanapa, kominek i regał z książkami.
Na jednej ścianie znajdowały się trzy pary drzwi. Jedne prowadziły do łazienki z ogromną wanną a pozostałe do sypialni. Po obejrzeniu całego dormitorium Hermiona wyczarowała srebrną wydrę , która miała przekazać Ginny informacje o lokalizacji jej nowej sypialni.
Weszła do salonu by zabrać do pokoju swój kufer. Chwyciła za uchwyt walizki i już miała zamknąć drzwi kiedy wyszedł Draco.
Hermiona była osobą bardzo zorganizowaną. Nie lubiła działać bez planu. A teraz przyda jej się dobry plan.
- Malfoy, jeśli mamy razem mieszkać musimy ustalić jakieś zasady.
- Dobrze wiesz gdzie mam zasady.- prychnął ślizgon
- A ty dobrze wiesz gdzie ja mam twoje zdanie Malfoy.- warknęła w odpowiedzi Hermiona.- Chodzi mi tylko o parę rzeczy, których będziemy przestrzegać.- przeszła obow walizki i usiadła w fotelu. - Po pierwsze, nie wchodzimy do siebie bez pukania.- Draco już miał wychodzić ale dziewczyna machnęła różdżką i drzwi się zatrzasnęły.- Po drugie, kiedy do ciebie mówię to nie zwiewaj. Po trzecie, jako, że jesteśmy współlokatorami to proszę żebyś dał mi spokój choćby tutaj. Ty masz mnie gdzieś więc ja też nie będę ci wchodzić w drogę. Jasne?
- Niech ci będzie Granger. Ale pozwól, że nie zaszczycę cię dłużej moim towarzystwem. Mam ważniejsze rzeczy na głowie.- to mówiąc wyszedł na korytarz. Malfoy w końcu zachowywał się jak Malfoy.
Hermiona po chwili też opuściła ich dormitorium i poszła w stronę wierzy Gryffindoru.
Przed wejściem stała Ginny ubrana w strój do Quidditcha.
- Hej Miona, właśnie mamy trening. Pójdziesz z nami?- Hermiona nie przepadała z Quidditchem głównie dlatego , że treningi często odrywały jej przyjaciół od nauki i często byli wyłączeni z życia szkolnego z powodu licznych kontuzji. W pewnym momencie jednak zgodziła się ponieważ wieczór był ciepły.
Harry jako kapitan drużyny zarządził trening już pierwszego dnia ponieważ miał ambicje w tym roku również zdobyć puchar. Ze starego składu pozostały tylko trzy osoby- on , Ginny i Ron więc konieczne było skompletowanie prawie całej drużyny.
Dziewczyna usiadła na trybunach i przyglądała się treningowi. Harry jednak szybko wyłowił odpowiednich graczy. Niestety jeden z nowo wybranych ścigających trafił kaflem Rona prosto w głowę i musieli zakończyć grę dosyć wcześnie.
Ron idąc do dormitorium wciąż uskarżał się na ból i zawroty głowy.
Hermiona poszła do swojego dormitorium i zanurzyła w ciepłej pościeli. Zasnęła prawie natychmiast.
Dwójka uczniów opuściła gabinet i w ciszy udali się na czwarte piętro.
,, Jak ona mogła dać nam pokoje obok siebie, ze wspólnym weściem, salonem i łazienką. Przecież my się pozabijamy"
Pokój wspólny był prawie tak wielki jak ten w gryffindorze. W środku panowała czerwień i zieleń- barwy domów Hermiony i Dracona. Była tam duża kanapa, kominek i regał z książkami.
Na jednej ścianie znajdowały się trzy pary drzwi. Jedne prowadziły do łazienki z ogromną wanną a pozostałe do sypialni. Po obejrzeniu całego dormitorium Hermiona wyczarowała srebrną wydrę , która miała przekazać Ginny informacje o lokalizacji jej nowej sypialni.
Weszła do salonu by zabrać do pokoju swój kufer. Chwyciła za uchwyt walizki i już miała zamknąć drzwi kiedy wyszedł Draco.
Hermiona była osobą bardzo zorganizowaną. Nie lubiła działać bez planu. A teraz przyda jej się dobry plan.
- Malfoy, jeśli mamy razem mieszkać musimy ustalić jakieś zasady.
- Dobrze wiesz gdzie mam zasady.- prychnął ślizgon
- A ty dobrze wiesz gdzie ja mam twoje zdanie Malfoy.- warknęła w odpowiedzi Hermiona.- Chodzi mi tylko o parę rzeczy, których będziemy przestrzegać.- przeszła obow walizki i usiadła w fotelu. - Po pierwsze, nie wchodzimy do siebie bez pukania.- Draco już miał wychodzić ale dziewczyna machnęła różdżką i drzwi się zatrzasnęły.- Po drugie, kiedy do ciebie mówię to nie zwiewaj. Po trzecie, jako, że jesteśmy współlokatorami to proszę żebyś dał mi spokój choćby tutaj. Ty masz mnie gdzieś więc ja też nie będę ci wchodzić w drogę. Jasne?
- Niech ci będzie Granger. Ale pozwól, że nie zaszczycę cię dłużej moim towarzystwem. Mam ważniejsze rzeczy na głowie.- to mówiąc wyszedł na korytarz. Malfoy w końcu zachowywał się jak Malfoy.
Hermiona po chwili też opuściła ich dormitorium i poszła w stronę wierzy Gryffindoru.
Przed wejściem stała Ginny ubrana w strój do Quidditcha.
- Hej Miona, właśnie mamy trening. Pójdziesz z nami?- Hermiona nie przepadała z Quidditchem głównie dlatego , że treningi często odrywały jej przyjaciół od nauki i często byli wyłączeni z życia szkolnego z powodu licznych kontuzji. W pewnym momencie jednak zgodziła się ponieważ wieczór był ciepły.
Harry jako kapitan drużyny zarządził trening już pierwszego dnia ponieważ miał ambicje w tym roku również zdobyć puchar. Ze starego składu pozostały tylko trzy osoby- on , Ginny i Ron więc konieczne było skompletowanie prawie całej drużyny.
Dziewczyna usiadła na trybunach i przyglądała się treningowi. Harry jednak szybko wyłowił odpowiednich graczy. Niestety jeden z nowo wybranych ścigających trafił kaflem Rona prosto w głowę i musieli zakończyć grę dosyć wcześnie.
Ron idąc do dormitorium wciąż uskarżał się na ból i zawroty głowy.
Hermiona poszła do swojego dormitorium i zanurzyła w ciepłej pościeli. Zasnęła prawie natychmiast.
***
Rano obudziła się wypoczęta i podekscytowana pierwszymi lekcjami z uśmiechem zeszła do Wielkiej Sali na śniadanie.
Usiadła na swoim miejscu i zaczęła jeść tosty.
Do środka wszedł właśnie Harry, Ron i Ginny. Usiedli i przywitali się z przyjaciółką.
-I co Ron, nadal widzisz wszystko na zielono?- spytała Hermiona.
-Gdybyś dostała z całej siły w głowę, to też by ci było niedobrze.
-To znaczy, że macie dobrego zawodnika.
-Ogólnie jestem zadowolony z całej drużyny.-powiedział z dumą Harry.
Przez resztę śniadania rozmawiali o nowej drużynie. Hermiona niezbyt była zainteresowana tematem więc na dwadzieścia minut przed pierwszą w tym dniu lekcją zgarnęła Ginny z chęcią pokazania jej nowego dormitorium.
_______________________________________________________________
Oto trzeci rozdział. Nie dzieje się w nim nic ciekawszego. Jest on jednak wprowadzeniem do dalszej akcji. W następnym wydarzy się o wiele więcej.
LD.
Ooo...! Barrdzo dziękuję za dedyk ^^ Rozdział troszkę nuudny, ale tak jak napisałaś-to tylko wprowadzenie, więc teraz czekam na jakąś niezłą akcje :) Troche mnie zdziwił charakter Malfoya... no bo co jak co, ale jak dla mnie to jest trochę za bardzo uczuciowy.
OdpowiedzUsuńW każdym razie i tak piszesz cudownie :*
Czekam na ciąg dalszy ;))
A.