Tyle was tu było

1692

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział piąty-Zamknięci w klasie

Ktoś źle zaplanował nasz los. Zmieńmy to.

Rozdział piąty

Zamknięci w klasie

Siedział z Blaise'm w swojej sypialni. Blaise pił powoli Ognistą Whiskey.
-Nie przepraszaj jej.-powiedział.
-Co?Przecież mi właśnie o to chodzi Diable!
- Przecież widzisz, że ona ma to gdzieś! W sumie to jej się nie dziwię.
-Miałeś mi pomagać Diable!Jesteś moim przyjacielem!
Blaise prychnął.
-Gdybym nie był to też miałbym cię za okropnego drania!
-Diable!
-No dobra, dobra. Chodzi mi o to, żebyś nie przepraszał jej tak od razu. Najpierw bądź dla niej miły, uśmiechaj się, poślij kwiaty...
-Kwiaty?! Blaise, ja chcę się z nią pogodzić a nie ożenić.
-Ale tak można by było załatwić wszystko od razu. Przecież widzę jak się do niej ślinisz.
-Ślinisz to się ty, na widok Weasleyówny!
-Ja przynajmniej nie kryję się w uczuciach.


***

Draco spojrzał na zegarek. Hermionie Granger została minuta. Jeśli nie zdąży...
Rozległo się bicie wielkiego zegara na jednej z wierz. Granger zaraz się spóźni.
Nagle drzwi do korytarza przy sali wejściowej rozwarły się z hukiem i do pomieszczenia wpadła zdyszana gryfonka. Włosy miała rozwiane. Draco przyznał, że wyglądała pięknie, jak prawdziwa lwica.
Stop!To Granger!Nie mogę tak myśleć!
-Prawie się spóźniłaś, Granger.
-Prawie. Już myślałeś, że sobie odpoczniesz od szlamy.
Draco zignorował to. Ona pewnie szukała kolejnej zaczepki.
Przez pierwsze piętro przeszli w ciszy, potem odezwał się Draco?
- Łasic nadal ma różowe włosy?
-To co zrobiłeś było okropne!
-Nie moja wina, że w żadnym kolorze nie jest mu do twarzy!-odpowiedział Draco.
Hermiona prychnęła i nie odpowiedziała.
Szli dalej nie odzywając się do siebie. Nagle usłyszeli jakiś trzask.
-Co to było?-spytała Hermiona czujnie nasłuchując.
-To chyba z góry.
Najciszej jak mogli pobiegli na wyższe piętro. Słyszeli kolejne trzaski.
Zza rogu widać było otwarte drzwi do jakiejś nieużywanej klasy.
Weszli do środka i zobaczyli Irytka przewracającego ławki i krzesła.
- Irytek! Masz natychmiast to posprzątać!- krzyknęła dziewczyna do poltergeista.
Irytek tylko zaśmiał się, wywinął koziołka i wyleciał z klasy zatrzaskując drzwi.
-Alohomora!- wypowiedziała zaklęcie gryfonka. Nic się nie stało. Wyglądało na to, że drzwi tej klasy są zabezpieczone jakimiś zaklęciami. Dziewczyna wypowiedziała przeciwzaklęcie do colloportus ale drzwi nadal stały oporem.
Dziewczyna głośno westchnęła.
-Gorzej być nie mogło. Jestem zamknięta w jednym pokoju z tym tlenionym baranem w dodatku nie wiadomo na jak długo!
-Ej!-obruszył się Draco.- Moje włosy to naturalny blond!
-A co mi do tego! To nie zmienia faktu, że jesteś baranem!
-Nieprawda, jestem zodiakalnym bykiem.
Gryfonka tylko zdenerwowała się jeszcze bardziej i zaczęła przywracać klasę do normalnego stanu.
- Nigdy nie sądziłem, że ucieszyłbym się z widoku Filcha.-powiedział blondyn.-On ma pewnie jakieś klucze do tej sali.
Hermiona mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.
Teraz to Filch miał być ich wybawcą.
Przeszła na drugi koniec sali by zawiesić na ścianie tablicę gdy poślizgnęła się na śliskiej jak lód podłodze.
Wymachiwała rękoma w powietrzu usilnie starając się czegoś złapać. Tonący chwyta się brzytwy. A tą brzytwą była ręka Malfoya.
Złapał dziewczynę w ostatnim momencie tuż nad podłogą.
-D...dzięki Malfoy.-powiedziała dziewczyna z rumieńcem na twarzy. Pozwoliła pomóc sobie wrogowi, gryfońska duma dostała mocnego kopniaka.
Spojrzała w dół. Na podłodze była gruba warstwa czegoś co wyglądało jak nabłyszczacz do mioteł.
-Tergeo.- Hermiona wysuszyła posadzkę.
Malfoy przysiadł na parapecie i patrzył za okno.
-Jest za wysoko. Nie możemy zeskoczyć.- Blask księżyca oświetlał jego platynowe włosy sprawiając, że wyglądały jak srebrne włosie jednorożca.
- Na włosy Malfoya! Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam.-uderzyła  się ręką w czoło.
- Ej! Moje włosy są zbyt cenne!- zaczął przestraszony Draco.
-Ach, zamknij się! Expecto Patronum!- z jej różdżki wyskoczyła srebrna wydra.


***

Minerva McGonagal siedziała w gabinecie dyrektora sprawdzając ostatnie wypracowania. Już miała opuścić pokój gdy do środka wleciała srebrna wydra i zaczęła przemawiać przejętym głosem Hermiony Granger.
Pani profesor!
Razem z Draco Malfoyem patrolowaliśmy korytarze gdy usłyszeliśmy jakieś podejrzane trzaski. Pobiegliśmy tam i zobaczyliśmy Irytka demolującego jakąś klasę. Zamknął nas i nie możemy się wydostać! Jesteśmy na piątym piętrze, okna z klasy wychodzą na jezioro. Prosimy o pomoc!
Wydra rozpłynęła się w powietrzu.
Dyrektorka czym prędzej wyszła z gabinetu i poszła wołać Filcha.

***
-Zaraz powinna tu być McGonagal-powiedziała uradowana Hermiona.
Upewniła się czy wszystko jest na swoim miejscu i usiadła na jednym z krzeseł.
Po chwili dosiadł się do niej Draco.
-Spadaj Malfoy, nie mam zamiaru siedzieć z tobą w jednej ławce.-burknęła Hermiona.
Draco uśmiechnął się.
- Już jutro będziesz do tego zmuszona.- Hermiona uniosła brew.-Zapomniałaś, że siedzimy razem na eliksirach?
- Tylko nie zbliżaj się do mojego kociołka!
- Spokojnie. Wcale nie jestem taki zły. To Blaise wszystko chrzani. Jedyne co mu wychodzi to eliksir na kaca.
-Dobrze wiedzieć.
W tej chwili do sali weszła profesor McGonagal a za nią Filch.
-Gdzie jest ten poltergeist?-powiedział zacierając ręce.
-Możecie już iść do swojego dormitorium. Patrol kończycie wcześniej.-powiedziała uspokojona profesorka.
,,Pewnie myślała, że się pozabijamy"-przemknęło przez myśli Hermionie.
Opuścili klasę i gdy weszli do swoich sypialni do razu pogrążyli się w głębokim śnie.

***

Na śniadaniu Ron nie miał już czapki ale jego włosy nadal miały bardziej jaskrawy odcień niż zwykle.
-Miona, zdążyłaś na patrol?-spytała Ginny
-W ostatniej chwili.- powiedziała szatynka nakładając sobie jajecznicę.
-To dobrze.-odetchnęła Ginny.- Malfoy pewnie miał nadzieję, że naskarży na ciebie do McGonagal.
-Ron?-zaczęła Hermiona.
-Tak, Miona?- powiedział chłopak co graniczyło z cudem bo w buzi miał z trzy rogaliki.
-Co będziecie z Malfoyem robić na szlabanie?
Chłopak westchnął.
- Mamy pomóc Filchowi czyścić składziki na miotły. Bez czarów. Wyobrażasz to sobie?- powiedział z rezygnacją.
-Przynajmniej nie będą ci kroić ręki.- pocieszył przyjaciela Harry.
-Chodźcie już.-wtrąciła się Ginny.- Pierwszą mamy OPCM z tym Prewettem. Jestem ciekawa jakim będzie nauczycielem.
-Kogoś  gorszego od Umbridge trudno znaleźć.-powiedział Harry wstając od stołu.

____________________________________________________________________Oto piąty rozdział. Sama nie wiem co o nim myśleć. Dziękuję wszystkim czytającym i jak na razie jednej osobie komentującej. Rozdziały pojawiały się ostatnio codziennie. Teraz jednak nie będę miała na to tyle czasu, więc będą rzadziej.
A już w kolejnym rozdziale Hermiona i Malfoy w jednej ławce na eliksirach. ;-)
Pozdrawiam ciepło
LD.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz