Tyle was tu było

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział pierwszy-Spotkanie na Pokątnej

Dramione-Ktoś źle zaplanował nasz los. Zmieńmy to.

Rozdział pierwszy
Spotkanie na Pokątnej

Dwie śpiące dziewczyny obudziło nagle skrobanie w szybę. Jedna z nich wstała odgarniając ręką z twarzy burzę jasno-brązowych loków. Otworzyła okno i do pokoju wpadły dwie sowy płomykówki. Do pokoju wlało się jasne słoneczne światło- było koło południa. Sówki upuściły dwie pokryte zielonym atramentem koperty na jej wyciągniętą dłoń i odleciały z powrotem. 
   - Trzymaj Ginny. Ten jest dla ciebie.- powiedziała Hermiona rzucając w stronę Rudej jeden list. Sama zaczęła otwierać swój który był trochę cięższy od tego zaadresowanego do jej przyjaciółki. Gdy tylko otworzyła kopertę wypadło z niej coś błyszczącego i wylądowało na podłodze. Dziewczyna schyliła się by podnieść ów przedmiot i gdy zobaczyła co to jest aż oniemiała z wrażenia.
   Srebrna, z pozłacanym lwem Gyffindoru, z małym rubinem w oku. W jej dłoniach była teraz odznaka prefekta, prefekta naczelnego. Po dokładnym obejrzeniu odznaki położyła ją ostrożnie na łóżku- tak jakby błyszczący przedmiot miał zaraz pęknąć jej w dłoniach.  Zaczeła czytać list napisany wąskim starannym pismem.


Droga Panno Granger!
Z przyjemnością pragnę poinformować, że ci, którzy z powodu wojny nie ukończyli edukacji w Hogwarcie, mają możliwość dokończyć ostatni rok i zdać OWT-my. Ze względu na pani szczególne osiagnięcia i gorliwość w obronie Hogwartu chciała bym nadać pani tytuł prefekta naczelnego.
Miłych wakacji,

Minerva McGonagal- dyrektor szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.



Na kolejnym kawałku pergaminu widniała lista podręczników i przyborów szkolnych, potrzebnych na ostatnim roku. Uśmiechnęła się pod nosem. Większość tytułów była znajoma bo Hermiona już je przeczytała.
   -Wow, Miona!Gratulację! - zawołała Ginny, która podniosła odznakę z jej łóżka.- Nawet nie wiesz jak się cieszę!  Teraz będziemy w jednej klasie!- zawołał Ruda po czym wskoczyła na łóżko i zaczęła dziki taniec radości. 
   - Chodźmy do chłopaków. Oni na pewno też je dostali.- dziewczyny wyszły na korytarz i zaczęły wspinać się po rozklekotanych stopniach Nory. Zapukały do ich pokoju i po chwili w drzwiach stanął zaspany Harry. Włosy miał w nieładzie a okulary przekrzywione.
   -Cześć dziewczyny.-powiedział ziewając
   -Hej Harry!Dostaliście listy?-spytała uradowana Hermiona. Chłopak zmarszczył czoło  i spojrzał na nią pytająco.
   - Listy? Jakie listy? Wybacz Hermiono... wczoraj sporo wypiliśmy... zaraz spytam się Rona.
Było to prawdą. Na imprezie urodzinowej Harry' ego bawili się na całego prawie do świtu. Hermiona z własnego rozsądku, a Ginny z powodu czujnego oka Pani Weasley położyły się wcześnie i nie piły za dużo alkoholu. 
   Dziewczyny weszły za Harrym do pokoju. W łóżku cały czas leżał Ron tuląc do siebie wielką łyżkę do sosów. Nad jego głową- tam gdzie było okno dwie sowy poruszały bezgłośnie ustami. Hermiona od razu rozpoznała skutki zaklęcia uciszającego silencio
   Harry poszedł wpuścić sowy do pokoju a Ginny próbowała obudzić Rona. Chciała  wyrwać mu łyżkę ale Ro trzymał ją niczym diabelskie sidła.
   -Choć Ginny. Jak się pospieszymy to może uda nam się ominąć największe tłumy.


***
 


  Ustalili, żę Hermiona i Ginny pójdą przodem i kupią potrzebne rzeczy , a gdy tylko chłopaki się ogarną dołączą do nich i razem odwiedzą sklep George'a.  Dziewczyny teleportowały się do Dziurawego Kotła i po chwili znalazły się  już na ulicy Pokątnej. Postanowiły, że najpierw udadzą się do Madame Malkin  by kupić sobie nowe szaty szkolne. Pani Malkin dobierała rozmiar indywidualnie do każdego klienta. Gdy zapłaciły za zakupy Hermiona upchała je do swojej wysadzanej koralikami torebki. 
   Na ulicy było już o wiele więcej ludzi. Hermiona z Ginny pobiegły do księgarni ,,Esy i Floresy". W środku było bardzo tłoczno. Gdy przecisnęły się do odpowiedzniego regału z podręcznikami były obie rozczochrane. Z ich cudownych warkoczy nie pozostało nic.  Ku ich niezadowoleniu podręczniki dla ostatniej klasy znajdowały się na najbliższej półce i były zmuszone użyć zaklęcia przywołującego. Po skompletowaniu całej listy podręczników i zakupieniu przez Hermionę kilku dodatkowych lektur udały się do lodziarni Floriana Forteski. Zjadły wielkie desery lodowe. Od momentu gdy opóściły norę minęły już prawie trzy godziny.
   -Powinni już być- powiedziała Ginny spoglądając na zegarek. Może wysłać do nich sowę.
To Hermionie o czymś przypomniało. 
  - Nie, Ginny. Na pewnon zaraz tu będą. Poczekaj tu na nich. Ja muszę kupić sobie nowe pióro i kałamarz. - Ruda spojrzała na nią niepewnie. Wszystkim trudno było odzwyczaić się od tych wszystkich zasad ostrożności. Jeszcze kilka miesięcy temu samotna wędrówka nie wchodziła w grę.- Oj, Ginny! Czyżbyś wątpiła w moje umiejętności?  Dobrze wiesz, że sobie poradzę.
   Ginny stwierdziła, że za bardzo dramatyzuje. Jej przyjaciółka dałaby sobie radę ze wszystkim. Pokiwała głową i zobaczyła, że Hermiona oddala się w stronę jednej z bocznych uliczek odchodzących od Pokątnej. 
   Hermiona po kilku minutach wychodziła ze sklepu wkładając do torebki nowo zakupione białe pióro. Miała nadzieję, że Harry i Ron dołączyli już do Ginny. Szła pustą uliczką będącą skrótem do części Pokątnej, w której mieściły się Magiczne Dowcipy Weasley'ów.  Już skręcała gdy spostrzegła, że się z czymś zderzyła. Był to jakiś mężczyzna ponieważ był wyższy i silniejszy bo tylko lekko zachwiał się a nie tak jak ona przewrócił.
   - Och...przepraszam- usłyszała znajomy skądś głos. Spięła się cała bo nie kojarzył jej się z niczym dobrym. Był jednak trochę inny niż zwykle, może z powodu słów, które usłyszała od niego pierwszy raz i tonu jakim to powiedział. Uniosła głowę. Najpierw ujrzała wyciągniętą w jej kierunku dłoń a potem gdy zadarła podbródek jeszcze wyżej twarz osoby, do której owa dłoń należała.
   -Malfoy...- syknęła ostro.
   -Granger...- powiedział. Znowu zdziwił ją jej ton. Było w nim było słychać zdziwienie a nawet żal.
   - Schowaj lepiej rękę, jeśli nie chcesz pobrudzić się szlamem.- powiedziała patrząc w jego stalowo-szare oczy. Ku jej zdziwieniu nie cofnął ręki.
   - Zrobiłem rzeczy, które sprawiły, że moja krew jest teraz setki razy gorsza od twjojej.
Hermionę zamurowało .
Malfoy.
Draco Malfoy.
Ten Draco Malfoy.
On tak po prostu mówi o sobie coś złego.
I jeszcze dodaje, że jest od niej gorszy. Od NIEJ.
  - Czy ja się przesłyszłam? Świetny żart Malfoy.- powiedziała. Jej głos nie był już jednak tak ostry.
   - To nie jest żart Granger. Ja po prostu oferuję ci pomoc.- zamilkł na chwilę- I chcę przeprosić...
Hermiona zamrugała oczmi by upewnić się, że ten kto tam stoi to naprawdę Draco Malfoy.
   - Nie wiem co ci się stało Malfoy- zaczęła i ignorując jego rękę wstała tak , że teraz ich oczy były prawie na tej samej wysokości.- Ale zapamiętaj , że nie wystarczą słowa, liczą się czyny. A ja wcale nie wiem czy chcę ci wybaczyć.- powiedziała i ruszyła dalej uliczką zostawiając Dracona z miną jakby przed chwilą dostał tłuczkiem prosto w twarz. Nie wiedziała jednak, że po chwili uśmiechnął się lekko do siebie. Bolało ale złoty znicz jest coraz bliżej.


***

Wyszła właśnie na główną alejkę pokątnej. Miała wrażenie jakby to co się przed chwilą stało było tylko jakimś dziwnym snem. Jej największy wróg tak po prostu chciał jej pomóc i ją przeprosić. Nie nazwał jej szlamą, nie obraził. Nie rzucił w nią jakimś złowrogim zaklęciem.  Skierowała się w stronę sklepu Weasley'ów . Weszła do lokalu i zauważyła siedzącego przy ladzie rudego bliźniaka.
   -Są już tutaj Harry, Ron i Ginny?
   - Nie, ale dostałem od Ginny patronusa, że coś ich na chwilę zatrzymało.
  - Dzięki George.- powiedziała i wybiegła na zewnątrz. Zaczęła biec w stronę lodziarni- ostatniego miejsca w, którym widziała Ginny. Widziała już z daleka lodziarnię. Wokół zebrał się duży tłum. Przecisnęła się przez duży tłum. Aż krzyknęła.
   Przy jednym ze stolików leżał na ziemi Blaise Zabini, a kilka metrów dalej Harry i Ginny powstrzymywali Rona przed rzuceniem się na chłopaka.
   - Ron?! Co się tutaj stało?- spytała Hermiona podbiegając do rudego. Uspokoił się trochę ale nie przestawał się wyrywać.
   - On... On... ten skończony dupek Zabini dowalał się do mojej siostry!- krzyknął Ron patrząc na leżącego chłopaka z rządzą mordu w oczach.
   - Ron! My tylko rozmawialiśmy!- zawołała Ginny.
   - A o czym ty z NIM mogłaś rozmawiać? Przecież to śmierciożerca!
   - Jak widać nie siedzi w Azkabanie. A to znaczy, że się zmienił i nie robił tego z własnej woli!- krzyknęła Ginny teraz równie czerwona na twarzy jak jej brat. 
   Hermiona podeszła do Zabiniego. Blaise powoli podnosił się z ziemi trzymając rękoma krwawiący nos. Spojrzał trochę nieufnie na dziewczynę. 
Hermiona uklękła przy nim i zaczęła szeptać zaklęcia uzdrawiające. Po chwili na twarzy Zabiniego nie było już krwi in opuchlizny.
   Dziewczyna wiedziała, że Ron jest bardzo porywczy, a Ginny jest rozsądna. Nie broniła by Zabiniego gdyby ten miał  złe  intencje. Przypomniało  jej się  dzisiejsze spotkanie  z  Malfoyem. Czyżby Zabini miał  podobne  zamiary. O wiele łatwiej  było  jej uwierzyć  w nagłą przemianę  Zabiniego niż Malfoya. Chłopak  nie poniżał jej aż  tak często  jak jego najlepszy  przyjaciel i pomimo, że  był  śmierciożercą nie był  bardzo aktywny  w  swojej  służbie. 
   Zabini  dotykał  swojego nowo naprawionego nosa  by upewnić  się , że  wszystko  jest  w  porządku.
   -Dzięki  Granger.-mruknął  uśmiechając  się  do niej  blado.- Zajmij  się  lepiej Weasleyem.- wskazał  głową  na Rona,  który  wydzierał  się  teraz na swoją  siostrę.
   -A ty Malfoyem. Chyba  coś  jest  z nim nie  w porządku.  - powiedziała Hermiona.
   -Spotkałaś  dziś  Dracona?- spytał ale zobaczył, że  nie  ma  już  przy  nim  dziewczyny. Złapała mocno Rona za rękę i razem z przyjaciółmi pociągnęła  go w głąb ulicy. 

***

Teleportował  się  do posiadłości Malfoyów. Zapukał  do wielkich, mosiężnych drzwi. Otworzyła  mu Narcyza. Ostatnio  nie  działo  się  z nią  dobrze. Potter  w swoich zeznaniach uniewinnił  ją ale jej męża  wtrącono  do Azkabanu. Od tego czasu bardzo wychudła  i zbladła. Była  pogrążona  w głębokiej  depresji. 
   - Draco jest u siebie?- spytał ostrożnie  panią  Malfoy. Kobieta  nie  odpowiedziała tylko uchyliła  szerzej  drzwi by wpóścić go do środka. Diabeł ruszył  na pierwsze  piętro gdzie  znajdowała się  sypialnia Dracona. Znał  rezydencję  Malfoyów na pamięć. Od najmłodszych  lat byli przyjaciółmi i często  spędzali  razem wakacje.
   Drzwi  do pokoju  były  otwarte. Wszedł  do  środka.  Na łóżku  leżał  Draco wpatrując  się  w sufit. Chyba nawet nie  zauważyłamią jego obecności. 
   - Cześć  Smoku.- przywitał  się rzucając się  obok niego  na łóżku. 
   - Kiedy  ty się  nauczysz  pukać,  Diable?
   - Było  otwarte.- odpowiedział  Zabini  z miną  obrażonego  dziecka. Potem jednak uśmiechnął  się  szeroko.- Słyszałem, że  spotkałeś Granger.
Draco  podniósł  się  gwałtownie.
   - Skąd o tym  wiesz?
Blaise  zaczął  mu po krótce opowiadać  co się  stało.
   - No to było  mniej więcej  tak... spotkałem  małą  Weasley  na Pokątnej. Była sama. Okazało  się , że  czeka na  Pottera  i Wieprzleja. Nawet  nie wiesz jak się  ucieszyła- Blaise przeszedł  na  sarkastyczny  ton- Aż  się  chciała  na mnie  rzucić  i wycałować. No i ... przysiadłem  się  do niej i powiedziałem  jak to mi jest głupio i przykro. Przeprosiłem  ją.
   - Wybaczyla ci?- wszedł  mu w słowo Draco. Może  udzielił by mu lekcji pod tytułem ,, Jak pozbyć  się  swojej przeklętej dumy i przekonać  innych do siebie".
   -Nie dowiedziałem  się . Nagle wparował Weasley  i Potter i ten rudzielec  przywołał mi w nos. Nagle pojawiła  się  Granger  i chciała  go jakoś  uspokoić. Potem podeszła, naprawiła mi nos - wskazał  palcem na nieskazitelnny nos.- No i podziękowałen jej i powiedziałem  żeby  lepiej zajęła  się  Weasleyem a ona na to, że  ja tobą  bo coś  z tabą  jest nie tak.
   - Tak powiedziała?- spytał Draco i lekko posmutniał.
   - Co ty zrobiłeś, Smoku? 
Draco westchnął.
   - Posłuchałem  się  ciebie. - powiedział. Zobaczył,  że  przyjaciel  nie zrozumiał więc  dodał- Przeprosiłem  ją.
   - No to świetnie. I co ona na to?
   - Powiedziała, że same słowa  nic nie znaczą  a ona nie wie czy chce  mi wybaczyć. Pewnie  nie potraktowała tego na serio.
   - To normalne ,  stary. Za dużo  jej złego  zrobiłeś  żeby  Ci od tak dała czystą  kartę. 
- powiedział  Zabini- swoją  drogą to niezła  łaska się  z niej  zrobiła.
   -Blaise!
   -Ktoś  tu jest zazdrosny? 
   -Wiesz  co, Weasley  chyba mocno  ci przywalił. Idź  się  leczyć człowieku. - powiedział Malfoy wypychając Zabiniego za drzwi. Usłyszał  jeszcze  jak jego przyjaciel mówi do  siebie. 
   - Ja tam wiem swoje.- rozległ  się  trzask teleportacji.


_______________________________________________________________
To mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zapraszam do komentowania. Proszę o szczerą i obiektywną ocenęWyświetlanie Dramione-dramione-31238927-1546-798.jpg. Jeśli masz jakieś rady lub zastrzeżenia -napisz!

LD.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz