Dramione- Ktoś źle zaplanował nasz los. Zmieńmy to.
Rozdział drugi
"W tych oczach mógłbym utonąć"
"W tych oczach mógłbym utonąć"
-Mówisz o nim jak o śmieciu tylko dlatego, że był śmierciożercą a sam zachowujesz się nie lepiej od niego!- krzyknęła z wyrzutem do Rona.
Kłócili się już długo, tym razem na dobre zamknęła mu usta. Chłopak nie wiedział co powiedzieć. Hermiona jak zwykle miała rację. Zachował się jak idiota. Już miał jej powiedzieć, że zrozumiał swój błąd gdy Ginny i Hermiona wstały i poszły do swojego pokoju.
-Ginny, muszę ci coś powiedzieć- zaczęła szatynka gdy Ruda zamknęła drzwi.- Kiedy wracałam ze sklepu wpadłam przypadkiem na Malfoya.
- Ten gamoń coś ci zrobił- Ginny uniosła się jak lwica. Mionie przypomniał się Ron.
- Nie Gin, właśnie nie. Chodzi o to, że on... on mnie przeprosił.- wyrzuciła z siebie dziewczyna.
- Cooo? - oczy Ginny zrobiły się wielkości piłek tenisowych.
- No właśnie. W skruchę Blaisa jeszcze jestem w stanie uwierzyć. Ale Gin, to jest MALFOY!
Największy dupek jakiego znam!
Ginny zachichotała.
- No ale to przynajmniej przystojny dupek.
- Czy ty właśnie powiedziałaś coś pozytywnego o NIM?- spytała Miona z niedowierzaniem w oczach.
- Tak, Hermiono. Może on naprawdę się zmienił. Może razem z Blaisem zdali sobie sprawę z tego jakimi byli cymbałami. Sama mi kiedyś powiedziałaś, że w każdym kryje się cząstka dobra.
- Nie w nim, Ginny.
- W każdym, Miona.
- A ja myślałam, że wolisz brunetów. Uważaj, bo zaraz powiem Harry'emu.
- Czyli przyznajesz, że ci się podoba?- spytała Ruda.
Hermiona zrobiła oburzoną minę.
- No już dobra, dobra. Jest przystojny.- Ginny uniosła znacząco brew.- No okej. Jest mega przystojny.- Ruda zrobiła tryumfującą minę. Po chwili oberwała poduszką w twarz.
- Ej!- zawołała i po pokoju zaczęło latać pierze z poduszek.
***

Błąkał się bez celu po wielkiej rezydencji Malfoyów. Chodził długimi korytarzami nie wiedząc co robić. Chodził i myślał o niej.
Miała takie piękne oczy. Mógł by w nich utonąć. Gdyby choć raz spojrzały na niego inaczej. Bez cienia nienawiści lub łez.
Szedł korytarzem pociągu Londyn-Hogwart. Mijał jakiś przedział i zobaczył kilka dziewczyn siedzących na fotelach. Wyglądały przyjaźnie, chciał wejść i się przywitać. Lecz coś go powstrzymało.
- A ty Hermiono?- zwróciła się jakaś pulchna dziewczynka do szatynki siedzącej obok.
- Moi rodzice są mugolami. Nic nie wiedziałam o czarodziejach i Hogwarcie dopóki nie przyszła do mnie profesor McGonagal z listem. Oczywiście bardzo się ucieszyłam.
A więc to szlama. Nie mógł tam wejść. Malfoyowie nie zadają się z takimi. Spojrzał na tamtą dziewczynkę. Miał jasno- brązowe loki, rumiane policzki i inteligentne czekoladowe oczy. Tak widział ją Draco. Dla Malfoya na głowie miała bocianie gniazdo, mętne szlamowate oczy i za nic w świecie nie uścisnał by jej dłoni. Na jej policzkach już niedługo miały pojawić się łzy- przez niego.
Tylko, że teraz on nie chciał już być Malfoyem. Chciał by świat poznał go jako Draco. Po prostu Draco. Najbardziej zależało mu na niej, bo to jej wyrządził najwięcej krzywd. Jego ojciec był w więzieniu. Już nikt nie decydował o jego losie. Sam mógł wybrać drogę. Tylko napierw musi zejść ze szlaku wyznaczonego mu przez ojca, potem przez Voldemorta.
Diabeł ma rację. To będzie duże wyzwanie. Ale przecież on lubił wyzwania.
***
Hermiona resztę wakacji spędziła na szukaniu swoich rodziców w Australii. Przez prawie cały sierpień przemierzyła całą Australię. Rodziców jednak nie znalazła. Było jej z tym bardzo ciężko.
Harry obiecał wysłać kilka aurorów. Po skończeniu Hogwaru miał zostać szefem ich biura. Na jego polecenie od września kilka czarodziejów mieli rozpocząć poszukiwania państwa Grangerów i kilku innych zaginionych mugoli.
-Nawet nie wiesz jak ci dziękuję- powiedziała Hermiona tuląc się do przyjaciela.
- Przecież wiesz, że dla przyjaciół zrobiłbym wszystko.
- Yhm...yhm- oboje podskoczyli na ten dźwięk przypominający chrząknięcie Dolores Umbridge. Okazało się, że to Ginny tak wiernie oddała ten odgłos.
- Och...Ginny- powiedział całując dziewczynę w czoło- Przecież wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Nie bądź zazdrosna.

- Dzięki Ginny- powiedziała Hermiona wbiegając po schodach na górę.
- A ty lepiej nie dawaj mi powodów żebym była zazdrosna- warknęła na Harry' ego Ruda.
Pocałowała go w policzek i pobiegła na górę za Hermioną. Gdy weszła w powietrzu latały najróżniejsze części garderoby. Koszulki, spodnie, buty, spódnice i wiele innych ubrań same układały się w wielkim kufrze.
Ginny, która wbrew pozorom znała się na ciuchach zaciągnęła Hermionę pewnego dnia wakacji na zakupy. Gdy zobaczyła stare ubrania gryfonki wywaliła prawie wszystko do kosza. Teraz zamiast porozciąganych swetrów, przetartych spodni i zużytych trampków w szafie sztynki znajdowały się ładne koszulki, eleganckie sweterki, dopasowane jeansy i nowe buty. Ginny z politowaniem spojrzała na płaskie balerinki, które Hermiona chciała kupić i zmusiła ją do wzięcia kilku par na podwyższanej podeszwie.
Naprawdę nie mogła zrozumieć dlaczego wcześniej dziewczyna nosiła coś co wyglądało jak wielkie worki na ziemniaki. Miała bardzo ładną , kształtną figurę ze smukłymi, długimi nogami. Miona była naprawdę piękną dziewczyną, więc Ginny uważała za zbrodnie nie pomóc jej.
Obie założyły koszulki z krótkim rękawem a do tego przylegające spodnie, które wygodnie nosiło się pod szkolną szatą.
Po około pół godzinie, wyszykowane i spakowane zeszły do salonu. Zjedli śniadanie, do którego przymusiła ich pani Weasley.
- Och, kochani. Bądźcie ostrożni. Nie róbcie nic głupiego.- powiedziała pani Weasley tuląc wszystkich po kolei ze łzami w oczach.
- Mamo, wszystko będzie dobrze- powiedział Ron, wyswobadzając się z jej uścisku.- Tylko w tym roku nie przysyłaj mi już swetra w kolorze kasztanowym.
Ginny, która wbrew pozorom znała się na ciuchach zaciągnęła Hermionę pewnego dnia wakacji na zakupy. Gdy zobaczyła stare ubrania gryfonki wywaliła prawie wszystko do kosza. Teraz zamiast porozciąganych swetrów, przetartych spodni i zużytych trampków w szafie sztynki znajdowały się ładne koszulki, eleganckie sweterki, dopasowane jeansy i nowe buty. Ginny z politowaniem spojrzała na płaskie balerinki, które Hermiona chciała kupić i zmusiła ją do wzięcia kilku par na podwyższanej podeszwie.
Naprawdę nie mogła zrozumieć dlaczego wcześniej dziewczyna nosiła coś co wyglądało jak wielkie worki na ziemniaki. Miała bardzo ładną , kształtną figurę ze smukłymi, długimi nogami. Miona była naprawdę piękną dziewczyną, więc Ginny uważała za zbrodnie nie pomóc jej.
Obie założyły koszulki z krótkim rękawem a do tego przylegające spodnie, które wygodnie nosiło się pod szkolną szatą.
Po około pół godzinie, wyszykowane i spakowane zeszły do salonu. Zjedli śniadanie, do którego przymusiła ich pani Weasley.
- Och, kochani. Bądźcie ostrożni. Nie róbcie nic głupiego.- powiedziała pani Weasley tuląc wszystkich po kolei ze łzami w oczach.
- Mamo, wszystko będzie dobrze- powiedział Ron, wyswobadzając się z jej uścisku.- Tylko w tym roku nie przysyłaj mi już swetra w kolorze kasztanowym.
***
Teleportowali się na dworzec King's Cross. Mieli jeszcze dziesięć minut do odjazdu pociągu. Stanęli na końcu kolejki czarodziejów którzy powoli, w dwójkach lub trójkach przechodzili przez barierkę na peron 9 i 3/4. Po około pięciu minutach byli już przed pociągiem. Wtaszczyli swoje kufry i zaczęli szukać wolnego przedziału. Harry, Ron i Ginny przysiedli się do Nevilla i Luny a Hermiona poszła w stronę wagonu dla prefektów. Otworzyła drzwi do przedziału. Był prawie pusty. Siedziała tam tylko jedna osoba.
- Malfoy! Co ty tu robisz? To jest przedział dla prefektów!- warknęła Hermiona w stronę blondyna.
- Wiem Granger. Naprawdę zdaję sobie z tego sprawę. Widzę, że nie zauważyłaś ale ja również jestem prefektem naczelnym.- powiedział wskazując palcem na odznakę przypiętą na piersi.
- Nie wiem jak i kto zrobił z ciebie prefekta naczelnego, ale nie był zdrowy na umyśle gdy to zrobił.- warknęła.
Przypomniała sobie ich spotkanie w wakacje. Cóż, jeśli chciał ją przeprosić nie będzie miał tak łatwo.
Malfoy był prefektem i nie miała prawa wyrzucić go z przedziału. Postanowiła go ignorować. Zaczęła ładować ciężki kufer na półkę bagażową gdy ktoś chwycił za uchwyt z drugiej strony.
-Pozwól, że ci pomogę Granger.-powiedział Malfoy.
-Nie potrzebuje twojej pomocy-syknęła i pociągnęła za kufer. W tym momencie ruszył pociąg i dziewczyna runęła na Malfoya.
- Nie wiedziałem, że na mnie lecisz Granger.-zaśmiał się Malfoy.
W tym momencie do przedziału weszli młodsi prefekci. Z ich strony musiało to wyglądać jakby...
Hermiona spojrzała na nim wzrokiem bazyliszka, syknęła,, kiedyś naprawdę cię zabije, Malfoy", wstała i machnęła różdżką na co kufer sam umieścił się na półce.
Prefekci przeszli się parę razy po pociągu sprawdzając czy wszystko jest w porządku. Na nieszczęście Hermiony Draco poszedł w kierunku wagonu, w którym siedziała Ginny więc nie mogła z nią porozmawiać.
W przedziale nie odzywali się do siebie. Hermiona zajęła się studiowaniem jakiejś wielkiej ksiązki ale nie umknęło jej uwadze, że blondyn ją obserwuje. Kiedy młodsi prefekci wyszli i zostawili ich samych nie wytrzymała.
-Nie gap się na mnie, Malfoy! Jak chcesz mnie zabić to teraz masz okazję!- warknęła znad książki. Chłopak tylko zaśmiał się i po chwili zabrał dziewczynie tom z ręki.
- Malfoy, ty tleniona fretko, oddaj mi to!- syknęła dziewczyna i wstała chcąc mu wyrwać książkę.
- ,, Transmutacja dla zaawansowanych", czy ty nie masz nic innego do roboty? - powiedział Draco oglądając okładkę.
- Pewnie nie wiesz, ale szlamy też potrafią czytać. Jeśli chcesz mnie zdenerwować i obrażać, to brawo, udało ci się, więc teraz z łaski swojej...
- Wcalę cię nie obrażam.-przerwał jej Draco- Od momentu kiedy rozmawiamy nie powiedziałem o tobie złego słowa.
- Ale właśnie do tego zmierzasz...
- Nie, nie Granger. Nie zamierzam cię obrażać. Jeśli nie pamiętasz, to powiem ci jeszcze raz. Chciałem cię przeprosić.
- O ile wiem jedno przepraszam na pewno nie wystarczy.
Draco westchnął.
-Przepraszam za wszystko. Za każdy raz kiedy nazwałem cię szlamą, za każde złe słowo o tobie, za wszytko co ci zrobiłem, za...- urwał bo zobaczył w oczach dziewczyny łzy.
- Nie uważasz, że jest już za późno?-powiedziała drżącym głosem- Przez te wszystkie lata płakałam przez ciebie. Pomimo tych wszystkich wyzwisk i obelg ja cały czas miałam nadzieję. Wierzyłam, że nawet ty gdzieś głęboko masz odrobinę dobra, choć jeden szczery uśmiech. A ty byłeś coraz gorszy. Stwierdziłam, że się myliłam, ty nigdy nie będziesz dobry. Ja już w to nie wierzę, Draco.- wyminęła go i z płaczem wybiegła z przedziału. Popchnęła kogoś kto najwyraźniej miał zamiar wejść do przedziału.
W drzwiach stał Blaise Zabini.
-Co ty jej zrobiłeś Smoku?
_____________________________________________To drugi rozdział mojego Dramione. Bardzo proszę o komentowanie ponieważ dopóki nie będzie ani jednego nie opublikuje kolejnego rozdziału. A będzie się działo...
LD.
Witaj!
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały jakie do tej pory wstawiłaś i jestem mile zaskoczona, bo:
- nie wyłapałam ŻADNEGO błędu ortograficznego.
- fabuła mnie zaciekawiła (chociaż jest ona nie do końca oryginalna, w wielu opowiadaniach Dramione zaczyna się tak, że Hermiona i Draco zostają prefektami i Draco nagle BUM! zmienia się i przeprasza Herm) no, ale mimo tego to mi się bardzo blog spodobał ;)
Mam nadzieję na jakieś ostre akcje w następnym rozdziale (mam na myśli jakieś odpały np. Wieprzleja ;P) No to to by było na tyle ;)))))))))) Czekam niecierpliwie na nexta i zapraszam do mnie; http://dramione-legendarna-nienawisc.blogspot.com/
Życzę weny i ściskam cieplutko ;**
A.
Dziękuję💜
UsuńNa pewno zajrzę☺